Catalina, Cayo Arena i Cayo Levantado – trzy oblicza trzech wysp

W tym artykule chciałbym Państwu opisać trochę mniej znane wyspy niż Saona, jednak równie urokliwe i każda ze swoim niepowtarzalnym charakterem. Wszystkie oczywiście należą również do Republiki Dominikany lub do „RD” jak z języka angielskiego często nazywają to państwo lokalni mieszkańcy i amerykańscy turyści. Te wyspy to: Catalina, Cayo Arena i Cayo Levantado. Jednak zanim skupię się na ich opisie, napiszę kilka zdań wstępu o Karaibach.

Karaiby to jeden z najciekawszych i najbardziej różnorodnych regionów, jakie możemy odwiedzić podczas wakacji. Znajdują się pomiędzy kontynentami dwóch Ameryk i zostały odkryte przez Krzysztofa Kolumba w XV wieku. Niegdyś nazywane były Indiami Zachodnimi, a jego odkrywca do końca swoich dni przekonany był, że wytyczył nowy szlak handlowy łączący kontynent europejski z Indiami, dlatego też nazwał lokalną ludność Indianami. Obecnie wszystkie wyspy archipelagu zamieszkuje blisko 40 milionów mieszkańców, a na ich terytorium można się porozumieć w czterech językach urzędowych: hiszpańskim, angielskim, francuskim i holenderskim, a łączna powierzchnia całego archipelagu to 2 754 000 km².

Pierwszą wyspą wypatrzoną przez ekspedycję Kolumba była San Salvador, następnie skierował on swoje statki na południe, by żeglować wzdłuż Kuby, zmienił kurs na południowy-wschód i odkrył Hispaniolę, gdzie historia Nowego Świata się rozpoczyna. Nazwa Hispaniola oznacza małą Hiszpanię i Kolumb nadał ją wyspie, bo przypominała mu kraj, z którego wypłynął, w ten sposób określa wyspę większość państw świata. Polska nomenklatura to Haiti.

Haiti to nazwa wywodząca się z języka endemicznej ludności (Indian Taino) oznaczająca „kraj wysokich gór”, Taino nazywali także wyspę Quisqueya, co oznacza „matkę wszystkich lądów”.  Na wyspie Haiti znajdują się obecnie dwa państwa: Haiti oraz Dominikana. I właśnie mieszkając w tym drugim kraju, spełniam swoje dziecięce marzenia o rajskich plażach, które dostępne były kiedyś tylko na kartach powieści opisujących perypetie Robinsona Cruzoe lub na ekranie telewizora, gdy puszczano filmy o piratach z Karaibów. Rajskie wyspy, białe plaże porośnięte palmami i oblane turkusowo-lazurową wodą wydawały się wtedy nieosiągalne i zbyt odległe, dziś stają się coraz bardziej dostępne także dla polskiego podróżnika.

Poza opisywaną wszędzie w przewodnikach i najbardziej rozpoznawalną wyspą Saona, Dominikana w swoim terytorium posiada jeszcze kilka innych, bardzo interesujących wysepek, które też warto odwiedzić będąc na miejscu. Każda ma zupełnie inny charakter i klimat.

 

Catalina to wysepka, której powierzchnia wynosi tylko 9,6 km². Położona blisko w prowincji La Romana, około 2 km od stałego lądu. Zdarza się, że u jej wybrzeży cumują statki wycieczkowe „cruise ships” w drodze do portu La Romana, umożliwiając turystom zapoznanie się z przepięknymi walorami wyspy. To właśnie z tego portu najczęściej wypływają łodzie i katamarany na Catalinę. Wyspa oczaruje nas piękną plażą i wspaniałą naturą, (znajdziemy tam wydmy, lasy mangrowe). Jednak jej największą zaletą jest jedna z najładniejszych raf koralowych na południu Dominikany. Podziwiać życie morskie możemy podczas snorkelingu (pływanie ze sprzętem ABC (maska, rurka, płetwy) lub nurkowania z butlą. Dwa najważniejsze stanowiska nurkowe to „The Wall” i „Aquarium”.  The Wall, czyli ściana. Położona jest od strony stałego lądu, a swoją nazwę zawdzięcza charakterystycznej budowie. Po zacumowaniu łodzi, schodzimy pod wodę i do głębokości 6-8 metrów mamy piękną rafę koralową, a następnie ściankę, która ma aż do 40. metrów głębokości. Natomiast Aquarium położone jest od strony pełnego morza przy piaszczystej plaży.  Jest to rafa barierowa, która zdaniem wielu nie ustępuje niczym rafom Morza Czerwonego. Występuje tutaj wiele gąbek, korali oraz tysiące rożnego rodzaju kolorowych rybek. Stąd Catalina nazywana jest mekką nurków w Dominikanie.

 

Cayo Arena to malownicza, mikroskopijna wysepka znajdująca się w północno-zachodniej części Dominikany na Oceanie Atlantyckim, należąca do prowincji Monte Cristi. Nazywa się ją z lokalnego narzecza „Cayo Paraiso” lub „Paradise Island” czyli rajską wyspą. Nazwa nie jest przypadkowa, miejsce to powstało dzięki rafie koralowej, która wzrastając rokrocznie milimetr po milimetrze wypiętrzyła się ponad powierzchnię oceanu, na skutek czego możemy oglądać najpiękniejszą rafę koralową na  północnym wybrzeżu.

Wyspa jest maluteńka. Ma zaledwie około 50 metrów długości, a jej szerokość mieści się w granicach 12-20 metrów, w zależności od prądów oceanicznych i sztormów występujących w tym regionie i wpływających na jej kształt. Jest to  najlepsze i najpiękniejsze miejsce do plażowania i snurkowania (nie ma możliwości nurkowania) w północnej części Dominikany, gdzie piasek ma białą, nieskazitelną barwę, a kolor wody nie pozwala zapomnieć o tym miejscu na długo po jego opuszczeniu. Wyspa nieustannie zmienia swoje rozmiary, a część naukowców twierdzi, że się pomniejsza. W związku z tym wprowadzono szereg restrykcji, które mają na celu zachowanie jej w dotychczasowej kondycji. Ograniczono liczbę odwiedzających to miejsce do 300. osób dziennie, zakazano przyjeżdżania w obuwiu i przywożenia własnych ręczników, aby nie wywozić piasku z wyspy (cała wyspa jest z samego piasku, otoczona rafą koralową!!!).

Wyprawy do tego miejsca organizuje kilka firm, jednak sama nazwa „Paradise Island” jest marką zastrzeżoną, stąd upewnijcie się jaki serwis oferuje dany organizator, gdyż może się okazać, że płyniecie starą łódką na Cayo Arena, a sprzedawca operował cały czas terminem „Paradise Island”. W okolicy Cayo Arena możecie również zobaczyć lasy namorzynowe (większość organizatorów ma to w programie), wypocząć w malowniczej miejscowości Punta Rusia, jak również zobaczyć jak wygląda sielski, wiejski klimat Dominikany, z dala od strefy hotelowej. Wspaniałym uzupełnieniem wizyty w tym miejscu, będzie miejscowe cygaro ze szklaneczką rumu. Na pewno podczas Waszego pobytu w okolicach Puerto Plata nie może Was tam zabraknąć. Wspaniała wyprawa dla osób w każdym wieku.

 

Cayo Levantado, znana szerzej turystom jako „Wyspa Bacardi”, położona jest w północno-wschodniej części Dominikany, w zatoce Samana, która nosiła niegdyś nazwę „Zatoki Strzał” (na pamiątkę skromnej potyczki stoczonej przez Krzysztofa Kolumba z miejscowymi Karaibami, których Hiszpanie nazywali kanibalami). Cayo Levantado nazywane jest „Wyspą Bacardi” ze względu na spot reklamowy tego najpopularniejszego rumu na świecie, który został nakręcony w tym miejscu i przyczynił się do wzrostu popularności wyspy. Podzielona jest na dwie części – prywatną i publiczną. W  pierwszej znajduje się hotel Luxury Cayo Levantado, należący do hiszpańskiej sieci Bahia Principe. Natomiast druga część jest ogólnie dostępna dla turystów. Uważam, że władze zrobiły krzywdę tej wyspie, jak i turystom, wykazując się krótkowzrocznością, poprzez zgodę na budowę hotelu w tym miejscu. Zapewne, jak to w skorumpowanej Dominikanie, zaistniał czynnik „przekonywujący”… Przez to zwiększająca się z roku na rok liczba turystów, musi zmieścić się na stosunkowo niedużym obszarze. Jednak nawet sama zachodnia (publiczna) część wyspy Bacardi robi wrażenie.

Piękna plaża, palmy, kryte trzciną bary serwujące pinacoladę (drink w wydrążonym ananasie) i coco loco („szalony kokos”, czyli kokos z dodatkiem rumu i słodkiego likieru),a to wszystko w akompaniamencie lokalnej kapeli przygrywającej merengue, powodują, że pobyt tutaj staje się prawdziwą sielanką.

Cayo Levantado  nabiera nieco innego charakteru wraz z przypłynięciem humbaków do zatoki Samana. Staje się ono swoistego rodzaju bazą wypadową dla tych, którzy pragną obcować z tymi przedstawicielami waleni, a zarazem jednymi  z największych ssaków na ziemi. Muszę przyznać, że ujrzenie wieloryba w jego naturalnym środowisku  zawsze było jednym z moich marzeń. I za każdym razem podczas takiej wycieczki emocje wcale nie stygną, a wręcz wzmagają się z każdym kolejnym przyjazdem. Zwierzęta te zafascynowały mnie, dowiedziałem się o nich wiele niesamowitych rzeczy. Nie sposób opowiedzieć o wszystkich w tym artykule, ale to, co urzekło mnie najbardziej to fakt, że potrafią występować w obronie innych gatunków zupełnie bezinteresownie. Opiekują się one także swoimi młodymi przez pierwsze lata życia i tak jak ludzie, nie odstępują swojego potomstwa praktycznie na krok. Śpiewają pieśni, które służą komunikacji i wykorzystywane są przez wielorybich absztyfikantów podczas godów, w celu zdobycia partnerki.

Jeżeli chcecie usłyszeć jeszcze więcej opowieści nt. wielorybów, wysp Dominikany, kuchni, muzyki, obyczajów oraz wszystkiego co związane jest z tym krajem – zapraszam Was na rejs z naszą załogą!

 

Hasta la vista,

Bartosz Machajski

przewodnik Rico Travel

Tagged , , ,